W dniach 21-22 kwietnia zawitałem do Poznania na Poznań Whisky Show. Poruszając się po mieście przed festiwalem, gmożna było zauważyć na każdym słupie ogłoszeniowym plakaty reklamujące całe wydarzenie. Widać, że całe miasto wiedziało, że w tym dniu Poznań stał się stolicą whisky. W tym roku festiwal zyskał nową lokalizację w postaci jednego z pawilonów na terenie Poznańskich Targów Międzynarodowych.
Tu muszę podziękować organizatorowi za zaproszenie na to wydarzenie, które odebrałem tuż przed rozpoczęciem. Wejście na teren festiwalu było dość sprawne. Przyjemnym zaskoczeniem na powitanie wchodzących był ogrom miejsca, jakie oferowała sama hala.
Przejdźmy do stanowisk, które znajdowały się na festiwalu.
Jack Daniels
Stanowisko Jacka Danielsa było poniekąd trochę ukryte w kącie. Tu ciekawostką była możliwość wirtualnej podróży po miejscowości Lynchburg, gdzie ulokowana jest destylarnia. Muszę jednak stwierdzić, że to kolejny już festiwal, na którym to stoisko moim zdaniem rozczarowuje. Dlaczego tak uważam? Cena za 20 ml Jacka Danielsa No.7 i Honey to 10 zł. Szczerze mówiąc, to znam lokale, w których owego Jacka leją w cenie 5 zł za 40 ml. Reszta cen na ich stanowisku też nie zachęcała. Może było to po to, aby zapoznać ludzi z Jack Daniels Fire, który niedawno pojawił się na polskim rynku.
Wolf Distilery
Stanowisko Wolfa błyszczało już od samego wejścia. Mnóstwo nowych pozycji, z których część miałem okazję już recenzować. Jedną z nowości był Wolf lany prosto z beczki, która według mnie wyglądała fenomenalnie. To, co pozytywnie zaskakiwało, to ilość pozycji na stoisku i brak ukierunkowania, tzn. że Wolf musi tworzyć tylko whiskey. Bardzo mocno kibicuję Wolfowi i mam nadzieję, że co festiwal będzie nas pozytywnie zaskakiwał.
Benromach / Gordon&MacPhail
Tu zawitałem na chwilę. Na stoisku na pewno gwiazdą był przedstawiciel destylarni – Steven Cameron. Był też i Janek prowadzący bloga o whisky. Na stole było naprawdę z czego wybierać, a wiele z nich pochodziło z destylarni, których praktycznie cała produkcja jest używana do wyrobu blendów.
Dom Wina
Tu królowały tylko dwie pozycje: The Dalmore i Jura.
Best Whisky Market
O tym stanowisku chyba nie trzeba nic pisać. Tu po prostu wiadomo, że były same najciekawsze whisky, a od ich wyboru można było dostać zawrotu głowy, jak i mocno uszczuplić zawartość swojego portfela. Na stoisku też był przedstawiciel Duncan Taylor.
Toorank Polska
Nasz mały polski akcent podczas festiwalu, gdzie była prezentowana Miodula.
Belgium’s Best
Festiwalowa nowość, bo tak naprawdę przed festiwalem wiele osób nie wiedziało, co będzie się kryć za tym stanowiskiem. A tu same przyjemne niespodzianki. Cornelius whisky z Belgii, która muszę przyznać, jak na młody wiek jest dość dobra. Bardzo duży wybór Ginów, serwowanych w naprawdę ciekawych pomysłach takich, jak owoce morza, boczek, czy pomidory.
Pinot
Na ich stoisku można było się prawie zgubić z powodu tak dużej gamy whisky. Ogromny wybór whisky single malt, sporo ciekawych blendów, whisky japońskie i rumy Plantation.
Distilleria Marzadro
Marzadro próbuje wejść na rynek polski swoimi grapami i to jest jego kolejna odsłona. Jednak niestety wszystkie pozycje były płatne i z tego, co obserwowałem, nie było zbyt wielu chętnych na degustację na tym stoisku.
Świat Whisky
Tu gwiazdą był przedstawiciel The Quiet Mana, który opowiadał o destylarni, o swoich whiskey. Nowością był limitowany The Quiet Man – 8-letni finiszowany w beczkach po sherry.
Nestville Distillery
Dużo osób zaglądało na to stanowisku z ciekawości i z tego, co zaobserwowałem, cieszyło się ono dużym zainteresowaniem. Oprócz whisky Nestville była do spróbowania wódka Gorool i balsamy Tatra..
M&P Wina
M&P Wina to naprawdę ogromna ilość whisky do wyboru. Spory asortyment whisky z całego świata i jak zawsze – genialna obsługa.
Diageo
To jedno ze stanowisk, które lubię za sprawą Brand Ambasadora Pawła Lipnickiego. Jest on dla mnie wzorem, jak w parę sekund swoimi aktorskimi umiejętnościami zauroczyć tematem whisky każdą osobę. Na stanowisku oprócz standardowego portfolio były też dostępne butelki z serii Diageo Special Releases.
Ardbeg / Glenmorangie
Na stanowisku Glenmorangie można było spróbować oprócz standardowych pozycji Glenmorangie Baclata i Vintage 1990, a na stanowisku Ardbega był 21 – letni Ardbeg. A do tego coś, co bardzo lubię, czyli Glenmorangie Original infuzowany skórkami z pomarańczy.
Glenfiddich
Co tu dużo mówić, stanowisko legenda, Mateusz Zabiegaj fenomenalnie opowiadał o whisky, a na stoisku sprawnie działała obsługa z WhiskyBar 88. Tu też zdarzyło się coś, co w przyrodzie często nie występuje, czyli na jednej imprezie spotkało się dwóch globalnych ambasadorów, wspomniany Mateusz i Mark Thomson.
MV Poland
Piszę MV Poland, a ja już myślę Bunnahabhain, czyli jedna z moich ulubionych whisky. Tu w dobrej cenie była edycja 25-letnia.
Stock Polska
Stanowisko Bourbon Legends już kolejny raz oferowało produkty ze stajni Jim Beama. Swoją premierę miał tu Bowmore No.1.
The Bar – Premium Spirits Brands
Jedno z większych stanowisk, gdzie oferowany był dość spory wybór, m.in. Glengoyne , Wemyss Malts, The Wild Geese.
Whisky Embassy
Tu było sporo nowości, kilka pozycji Bruichladdicha, którego już dawno nie było na festiwalach. W końcu spróbowałem Spey whisky.
United Beverages
Tu mogliśmy spróbować Macallana, Bushmillsa i Famous Grouse.
Pimp My Vodka
Pimp My Vodka to delikatna i pyszna ziemniaczana wódka od Stilnovisti, która jest promowana w iście dyskotekowym stylu.
Whisky Rush
Whisky Rush to nowy projekt Stilnovisti, oferujący dużo ciekawych whisky.
Inne atrakcje
Na festiwalu można było również napić się koktajli, spróbować dobrej czekolady, wypić kawę, czy zjeść pyszne przekąski. No i jeszcze – wypić wino musujące o smaku czekolady.
Moje odczucia pofestiwalowe.
To, co zawsze podoba mi się w Poznań Whisky Show, to reklama. Wjeżdżając do Poznania, można było się już przekonać, że całe miasto wie, że istnieje taki festiwal. Nowe miejsce dla wydarzenia to z mojej perspektywy bardzo dobry pomysł – szeroka, przestronna hala. Naprawdę wg mnie sprawdziła się świetnie. Obsługa bardzo sprawnie wpuszczała gości na teren festiwalu, była też dobrze zorganizowana szatnia. A przed terenem festiwalu była strefa street foodów. Jedynym mankamentem była pogoda, która nie do końca dopisała. Na pewno na duży plus w tej edycji zasługuje duża hala, która sprawiła, że stoiska były dobrze rozlokowane, a przestrzeń między nimi pozwalała na swobodne poruszanie się, a stanowisk było, moim zdaniem, naprawdę dużo. Pierwszego dnia na stoiskach było bardzo dużo whisky, jak i też innych alkoholi do spróbowania. Generalnie można powiedzieć, że na festiwalach alkoholi znaczna część odwiedzających to mężczyźni. Jako jedna z atrakcji więc przy stanowisku Pimp My Vodka umieszczone były dwie dorodne piersi w kolorze różowym. Z mojego punktu widzenia był to wesoły akcent. Do tego przez cały czas trwania festiwalu grał DJ; jednak z jednej strony umilał pobyt, z drugiej zaś często ta muzyka była za głośna i utrudniała komunikację. Atrakcją na pewno był angielski bus, w którym też odbywały się master classy. Trochę żałuje, że na żaden z nich nie załapałem się. Atrakcją wieczoru w piątek i w sobotę był pojedynek na whisky. Muszę przyznać, że była to ciekawa rozrywka. W atrakcyjny i pełen humoru sposób odbyło się starcie Glenfiddicha reprezentowanego przez Marka Thomsona i Aberfeldy reprezentowanej przez Georgie Belly.
Drugi dzień festiwalu zaczynał się od lampki wina musującego. Muszę przyznać, że to dość ciekawy pomysł. Jednak z drugiej strony drugi dzień imprezy trochę rozczarowywał, gdyż znaczna część alkoholi będących w cenie wstępu okazała się płatna. Było to spowodowane ogromnym zainteresowaniem darmowymi pozycjami w pierwszym dniu. A wystawcy – jak już rozlali to, co mieli w darmowej puli, wystawili swoje produkty już z określoną ceną. To mogło rozczarować tych, dla których sobota była pierwszym dniem festiwalu. W sumie podobnie było podczas pierwszej edycji. Myślę, że jest to element, nad którym organizatorzy mogliby popracować, przygotowując trzecią edycję.
Muszę przyznać też, że stanowisko Wolf Distillerry bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie ilością alkoholi, jakie proponowali. Następnie na plus debiut the Belgium Best, który zaoferował ogromną ilość ginów. Kolejne stanowisko, które imponowało swoimi rozmiarem, to Pinot, który proponował ogromną ilość whisky, a do tego piękne hostessy. To, co mnie ponadto pozytywnie zaskoczyło, to duże zainteresowanie słowacką whisky Nestville. No i w końcu za sprawą Whisky Embassy na festiwal whisky wrócił Bruichladdich, którego już dawno nie widziałem.
Ja oczywiście bawiłem się świetnie dwa dni! Do zobaczenia na trzeciej edycji!
Kilka ciekawych whisky, które miałem okazje pić.
Poznań Whisky Show – Jefferson’s Manhattan – leżakowany koktaj [/caption]