Kilka słów o destylarni:Emiwerk
Destylarnia Emiwerk została założona w 2009 roku przez trzech braci Thorkelson w miejscowości Gardabaer, znajdującej się jakieś 15 minut od Rejkiawiku, stolicy Islandii. W języku islandzkim nie ma słowa destylarnia ani gorzelnia, więc owi bracia, można powiedzieć, że stworzyli je. Pierwszy człon „Emi” to skrót od słowa „emingu”, które ma znaczenie „destylacja”, zaś drugi człon „verk”, oznacza „dobrze wykonaną robotę”. A jak już jesteśmy przy „robocie”, to przekazy podają, że bracia przeprowadzili 164 próby destylacji w niewielkiej miedzianej aparaturze, aż uzyskali finalną recepturę. Obecnie destyluje się tu około 300 tys. litrów alkoholu rocznie i produkuje się tu whisky/ young malty – Floki, gin – Vor i okowitę – iti. Warto zwrócić uwagę też na logo. W samym środku zawiera runiczny kompas wikingów Vegvisir, który jest symbolem szczęścia, pomyślności, pracy z siłami natury, jak i zarazem symbolem chroniącym od zgubienia się. Następnie mamy napis, który możemy przetłumaczyć jako: „Droga z domu, to droga domu”. Trzeci symbol to trzy kruki. Nawiązują one do postaci Hrafna-Flokiego – odkrywcy Islandii (tak, to ten sam Floki z serialu Wikingowie, tylko, że w rzeczywistości miał 10 lat, gdy Ragnar umarł). Legenda mówi, że gdy Floki ze swoją ekspedycją płynął w nieznane, wypuścił trzy kruki, które wróciły i naprowadziły go na kurs na Islandię. Destylarnię można też zwiedzać. Koszt to około 21 euro. Trzeba tylko pamiętać, aby wcześniej umówić się na wizytę.
Kilka słów o degustowanym trunku: Floki Sheep Dung Smoked Reserve
Floki Sheep Dung Smoked Reserve została skategoryzowana przez twórców jako young malt. Destylat spełnia prawie wszystkie wymagania, aby nazwać ją whisky single malt poza wyjątkowo ważnym elementem, a mianowicie – czasem leżakowania. Whisky leżakowała 10 miesięcy w świeżych beczkach z dębu amerykańskiego. Jęczmień pochodzi z Islandii. Ze względu na subarktyczny klimat zboże to zawiera dużo mniej skrobi niż np. w Szkocji. Z tego względu należy użyć go 1,5 raza więcej, aby uzyskać ten sam efekt litrażowy, jak w Szkocji. Dodatkowo podczas suszenia zboża użyto wyschniętych owczych odchodów. Oczywiście zawartość butelki o pojemności 500 ml nie została poddana procesowi filtracji na zimno, posiada naturalny kolor i zawartość alkoholu na poziomie 47%. Na kontretykiecie znajduje się informacja na temat numeru beczki i butelki z podpisem master disitillera.
Nota smakowa:
WZROK: Czerwono-bursztynowa.
NOS: Słodka, miód, karmel, świeże mokre drewno, zboża, zioła, zielone jabłka, tymianek, mokre siano.
SMAK: Słodka, miód, wanilia, karmel, jabłko, czekolada, lekko dymna, dębina, imbir, cynamon.
FINISH: Słodki, zboża, czekolada, dębina.
ABV: 47%
WIEK: 10 miesięcy.
REGION: Islandia
Subiektywnie ode mnie:
Zapach dość mocno rozbudowany, o świeże mokre drewno, siano, zboża. Przyjemny, jednak nie powalający. W smaku whisky jest przyjemna, jednak jak dla mnie, trochę nijaka. Przeważają nuty wanilii, karmelu, trochę czekolady, mała nutka dymu. Finish rozgrzewający, niezbyt długi. Pije się przyjemnie, jednak nie powala. Tę edycję Flokiego traktuję bardziej jako ciekawostkę, niż coś, co chciałbym pić na co dzień. Bo w sumie najbardziej intrygujące w niej jest to, że użyto w niej wysuszonych odchodów owiec. Moim zdaniem jednak, jakoś nie wpłynęło to mocno na finalny produkt. rdukt.
Cena: 290-300 zł
Można kupić np tutaj:
Autor: Rafał Stanowski