Kilka słów o degustowanym trunku: Ardbeg An On
Ardbeg An Oa swoją premierę miała w Polsce we wrześniu 2017 roku. Nazwę „An Oa” wymawia się jako „Anoo”. Została ona zaczerpnięta od nazwy półwyspu znajdującego się w południowej części wyspy. Kiedyś ta cześć wyspy była zamieszkiwana przez ponad 2 000 ludzi. Jednak w wyniku decyzji o zwiększeniu przestrzeni do wypasania owiec, ludność ta została wysiedlona. Wysiedleńcy rozeszli się więc po świecie, o czym świadczą np. ogłoszenia w australijskich gazetach z ofertami sprzedaży ich ulubionej whisky. Przyrzekli jednak, że kiedyś powrócą na te tereny.
Woda do produkcji whisky jest pobierana z jeziora Uigeadail. Co ciekawe, ma stężenie fenoli na poziomie 0,5 ppm (ang. part per milion – liczba części na milion). Słód podczas suszenia jest opalany torfem wydobywanym na wyspie. Uzyskany spirytus dojrzewa w trzech rodzajach beczek: z europejskiego dębu po słodkiej sherry PX, w świeżych beczkach tzn. Virgin Cask i w beczkach z białego dębu po burbonie. Następnie whisky jest zlewana do specjalnie zaprojektowanych beczki, wykonanej z francuskiego dębu, zwanwj „Gathering Vat”. Łącznie czas dojrzewania wynosi około 10 lat. Po czym whisky jest rozcieńczana do poziomu 46,6% i butelkowana. Whisky nie jest poddawana procesowi filtracji na zimno.
Nota smakowa:
WZROK: Jasno złota.
NOS: Słodki, cytrusy, torf, zboża, wędzonka, wanilia, sherry, sól morska, biały pieprz.
SMAK: Słodka, cytrusy, zioła, trawa cytrynowa, zboża, sól morska, wanilia, pieczone jabłka.
FINISH: Słodki, cytrusy, torf, sól morska, pieprz, dębina.
ABV: 46,6%
WIEK: NAS- bez określenia wieku.
REGION: Islay/ Szkocja.
Subiektywnie ode mnie:
Ta edycja może pozytywnie zaskoczyć lub rozczarować. Mnie dwa razy rozczarowała, po czym pozytywnie zaskoczyła. Dlaczego rozczarowała? Bo jest lekka, przyjemna cytrusowa. Coś jak nie Ardbeg, bo ani torfu tu za specjalnie nie ma, sporo brakuje też do klasycznego Ardbeg Ten. Każdy fan zapachu i smaku typowo ardbegowego może się tu rozczarować, bo ta edycja tego nie ma. Czemu jednak mnie zauroczyła? Bo jest inna. To jest whisky, która moim zdaniem jest wstępem do Arbega, oswojeniem się z nim, mimo tego, że poziom zatorfienia w An Oa i TEN jest dokładnie taki sam. Moim zdaniem, jest to dobry krok, aby poszerzyć grono odbiorców. Jednak co by nie było, będę i tak nadal fanem Ardbega TEN i przyrządzanego na nim smokey sour.
Cena: 230-315 zł
W chwili pisania postu Ardbeg An Oa można kupić np. tutaj:
Autor: Rafał Stanowski