Kilka słów o degustowanym trunku:
Jameson Crested to była trzecia whiskey, która miałem okazje spróbować podczas wizyty u kolegi. Dwie poprzednie były w ostatnich postach, czyli Grangestone Single Malt i Bushmills Original. I to już ostatni wpis z tamtego wieczoru.
Jameson Crested zadebiutowała w 2016 roku. Whiskey ta jest trybutem dla pierwszej whisky zabutelkowanej w roku 1963 na Bow St. w Dublinie. Wcześniej Jameson sprzedawał beczki kupcom. Jednak jak się okazywało, to potrafili oni rozwodnić whisky i psuć renomę destylarni. Z tego powodu zapadła decyzja, aby butelkować whisky pod własną etykietą „Crested Ten”. Obecnie na Bow St. jest centrum dla odwiedzających.
Whiskey jest zestawiana z whiskey słodowej i zbożowej. Dojrzewały w beczkach po bourbonie i sherry. Z czego beczki po wzmacnianym winie mają większy udział. Na etykiecie nie ma podanej informacji na temat wieku dojrzewania. Filtrowana na zimno i butelkowana z mocą 40%.
Nota smakowa:
WZROK: Jasny karmel.
NOS: Słodki, miód, wanilia, owoce, zboża, jabłka, banan, czerwone owoce.
SMAK: Słodki, miód, wanilia, banan, zbóż, czerwone owoce.
FINISH: Czerwone owoce, sherry, banan, wanilia, miód.
ABV: 40%.
WIEK: Bez określenia wieku.
REGION: Irlandia.
Subiektywnie ode mnie:
Spośród whisk(e)y z pierwszego akapitu muszę przyznać, że to była najlepsza pozycja z opisywanych. Tego wieczoru oczywiście było jeszcze kilka innych pozycji, ale czymś trzeba było rozgrzać język. Wracając do whiskey, czuć w niej wpływ sherry w aromacie i smaku. Ładny aromat i dobry smak powoduje, że whisky pije się przyjemnie, tym bardziej że jest delikatna. Taka idelana, aby nalać do szklanki, pić i rozmawiać w towarzystwie.
Whisky ta jest ogólnie dostępna w marketach i dyskontach. O ile whiskey jest dobra to jednak jej cena zastanawia. Bo dokładając nie wiele więcej możemy mieć już whisky Single Malt. Na promocji warto kupić moim zdaniem. Jednak w każdym innym wypadku bym się zastanowił.
Cena: 100-130 zł
Autor: Rafał Stanowski