Stauning Host Danish Blended Whisky to druga butelka, która trafiła w moje ręce za uprzejmością AMKA Polska. Dla przypomnienia tutaj jest link do poprzednio recenzowanej whisky od Stauning: Bourbon/Whiskey #18 – Stauning Danish Rye Whisky. Serdecznie polecam zajrzeć do poprzedniej recenzji, gdyż przedstawiłem tam historię destylarni, z którą moim zdaniem warto się zapoznać.
Kilka słów o degustowanym trunku:
Stauning Host Danish Blended Whisky jak poprzednio zrecenzowana whisky ma ten plus, bo jest świetnie opisana przez producenta. Idą za informacjami z pudełka: Whisky to blend dwóch whisky, jedna została uzyskana na bazie jęczmienia (single malt), a druga z żyta – oba zboża rosły na terenie Dani. Słodowanie zbóż odbyło się na terenie destylarni. Destylacja odbyła się w 24 alembikach o pojemności 2000 l podgrzewanych ogniem. Z informacji na stronie producenta wynika, że whisky dojrzewała w świeżych beczkach z amerykańskiego dębu, a także w beczkach po porto. Tu już procent nie podaje okresu leżakowania. Nie ma też informacji o procentowym udziale poszczególnych destylatów. Whisky nie była poddawana procesowi filtracji na zimno, posiada naturalny kolor i jest butelkowana z mocą 40,5%.
Nota degustacyjna:
NOS: Słodki, dębina, miód, wanilia, suszone owoce, winogron, figa, rodzynki, czekolada, zboże.
SMAK: Słodki, miód, dębina, biała czekolada, figi, rodzynku, biały pieprz, cynamon, orzech włoski, grejpfrut, gałka muszkatołowa.
FINISH: Słodki, dębina, czekolada, kakao, figi, rodzynki, przyprawy korzenne, orzech włoski.
ABV: 40,5%.
WIEK: Bez określenia wieku.
REGION: Dania.
Subiektywnie ode mnie:
Zanim przejdę do whisky, to muszę kolejny raz podkreślić kunszt destylarni, jeśli chodzi o kartonik i butelkę. Kartonik zawiera wszystkie podstawowe informacje o produkcji whisky. Plus za kod QR, który prowadzi nas do dalszych informacji. To, co mi się też podoba, to jak otwieramy kartonik, to na jednym skrzydełku mamy logo marki. No i butelka. Ładnie wyrysowany cały proces produkcji whisky, do tego wplecenie założyciele destylarni i hołd wobec „rzeźni” – pierwszej destylarni. Pod tym względem całość jest super.
Aromat whisky jest bardzo przyjemny, na pierwszy rzut wydaje się, że mamy odczynienia z klasycznym Bourbonem, jednak już po chwili pojawia się akcent beczek po porto, który niesie za sobą czekoladę, figi, rodzynki. Za każdym razem, gdy stykamy nos z kieliszkiem, powoduje, że pojawia się jakiś nowy aromat. Całość jest przyjemna dla nosa – warto tej whisky dać chwilę poleżeć w szkle. Whisky jest bardzo pijalna. Na języku pojawia się dużo słodyczy na początek, jest miód, dębina czekolada, różnego rodzaju przyprawy, rodzynki, figi. Jednak to, co mnie najbardziej zaskoczyło to dwa smaki, różowy grapefruit i orzechy włoskie. Z każdym łykiem, whisky ukazuje inny smak, więc warto jej poświęcić trochę więcej czasu, nie śpieszyć się z nią. Finish jest przyjemny, średnio-długi, pojawia się dębiną, zboża, czekolada, przyprawy kolonialne, czekolada.
Muszę przyznać, że jest to dość fajna pozycja, po prostu dobrze się ją pije. W aromacie, jak i smaku sporo się dzieje, mimo dodatku żytniej whisky – całość jest łagodna i zbalansowana. W tej cenie moim zdaniem warto się skusić na tę butelkę.
Cena: 209-219
Można kupić np. tutaj:
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji i noty smakowej. Jeśli Ci się podobała, proszę zaglądaj tu częściej lub na FB czy Instagramie.
Autor: Rafał Stanowski